26.5.14

Epilog

Przepraszam za to, że
tak wcześnie jest ten
epilog. Ale już nie mogę..
Nie mam już pomysłu.. Nic, pustka.
Więc przeczytajcie, a potem wam
napisze jeszcze coś na koniec :c:
_____________________________________________________________________________________
                                                               Epilog
_____________________________________________________________________________________
                                                                  Leon. 
Minęło już 9 miesięcy.
Z Francescą wszystko
sobie wyjaśniliśmy
i zaczęliśmy jakoś to
normalnie przeżywać.
Nie rozpaczać, ale się
cieszyć.
Pamięć mi wróciła po 3 miesiącach.
Ale już jest wszystko dobrze i ok.
Co teraz robię, pewnie się zastanawiacie?
Czekam przed salą.
Już za niedługo moje małe maleństwo
będzie na świecie.
Tak się ciesze, że będę ojcem.
Długo na to czekałem.
Ślubu z Fran na razie nie
mam i nie przewidujemy na
tę chwilę.
_______________________________________________________________________________________
3 godziny później.
Oczami Leona:
Czekałem jeszcze przed salą.
Gdy nagle wyszedł pan doktor.
Podszedłem i zapytałem się co
z Francescą.
Jego odpowiedź to...
- Mam dla pana jedną dobrą wiadomość i jedną złą..
Którą chce pan pierwszą usłyszeć?
- Dobrą.
- Urodziła się panu córka.
- A ta zła..
- Niech pan usiądzie.
Zrobiłem jak kazał.
- Pańska żona nie żyje.
- Słucham?! Nie!!! To nie prawda, prawda?
Francesca kazała pana mnie wkręcić, tak?
- Niestety bardzo mi przykro..
NIE! NIE! NIE!
Ona żyje, ona na pewno żyje.
To tylko zły sen! To na pewno zły sen.
Ona żyje, ona nie mogła umrzeć.
To wszystko moja wina!
BOŻE KOCHANY!! DLACZEGO ONA!?
Płakałem.. Co innego miałem zrobić..
Ryczałem jak bóbr.
Moja Francesca..
Ona nie żyje?..
Dlaczego to ona nie ja?
Lekarze kazali mi jeszcze czekać.
Ja płakałem.. Cały czas.
Minęły dwie godziny..
Nagle przechodziła obok mnie lekarka.
Patrząc na mój stan, nie przeszła obojętnie.
Usiadła obok mnie.
- Co się panu stało?
- Córka mi się urodziła.
- To chyba dobrze, prawda?
- Nie z-z-zupełnie, ponieważ moja dziewczyna zmarła..
Nie wiedziała co powiedzieć.
Ale zaczęła.
- Powiem panu coś.
Kontynuowała
- Życie jest mocno nie fair. Jest podstępne, los tylko czycha
żeby podstawić nam nogi, żebyśmy się przewrócili, a przez to
cierpimy i to bardzo mocno. Ale trzeba się podnieść, wstać.
Walczyć dalej , bo jeśli pokażemy mu, że się go boimy
będzie zły dla nas cały czas, a jeśli pokażemy mu, że nic nam
nie zrobi to on będzie bał się nas.
- Mówi pani jak poetka.
Otarłem łzy.
- A teraz niech pan pójdzie za mną.
Pańska córka na pana czeka.
Uśmiechnęła się.
Weszliśmy do nie dość dużego pomieszczenia.
Podszedłem do łóżeczka i wyjąłem
z niego nie wielką kuleczkę..
Była śliczna..Wyglądała zupełnie jak Francesca..
____________________________________________________________________________________
2 lata później.
- Lodovica! Uważaj, bo się zaraz przewrócisz.
Mała córcia do mnie podbiegła.
- Tatusiu!
Krzyknęła.
Wziąłem ją na rączki.
- Co jest?
- Gdzie jest mamusia?
Zamurowało mnie.
Wiedziałem, że to kiedyś nastąpi,
ale, że teraz?
- Bo widzisz, to jest dość skomplikowane.
Widzisz tam chmurki?
- Tak.
- Za tymi chmurkami są aniołki, tak?
- No tak..
- A jednym tym aniołkiem jest twoja mamusia.
Po twarzy małej spłynęła łza.
- Bardzo bym chciała ją pszytulić
Mała nie umiała jeszcze perfekcyjnie mówić ale było dobrze.
- Ja też.. I to bardzo..
_____________________________________________________________________________________
Po następnych kilku latach Lodo
poszła do przedszkola a Leon znalazł żonę..
Kogo? Camille...
Lodo już ją z nie lubiła.
Camilla nie była dla niej miła..
A ojciec dbał bardziej o Cami
niż o nią..
Co wyrośnie z Lodo?
Zobaczycie już jutro
w nowym opowiadaniu :-)
_____________________________________________________________________________________
Zmieniam nazwe!!
Na jaką ?
Jorvica-historia-zakazanej-miłości :)
Ale to od jutra :D
Właściwie to dzisiaj ale ok :*
Nie spodziewaliście się takiego Epilogu?
Ja też nie XD
Żegnajcie o.O
Idem jeszcze obejrzeć jakiś odcinek
Kuroshitsuji
Tak jestem otaku *-*
No to pa :*

                                                                                     #Alohaa

Coś po przestawiałam i nie mogę napisać normalnie aloha*.*



7 komentarzy:

  1. Zamurowało mnie. Niezle namieszałaś w leonesce. Łał, nwm co ci jeszcze napisać, nie spodziewałam się tego. Jestem ciekawa nexta. Zapraszam d siebie. :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Smuteczek ;( dlaczego zabiłaś mi Fran ?!?!? egh! ale niezły początek na ciąg dalszy :D

    OdpowiedzUsuń
  3. no chyba zwariowalas! Po co taki dramat, z Jorvica tylko tak nie rób.

    OdpowiedzUsuń
  4. P.S To chyba 1 Twoj rozdzial ktory mi sie nie podoba

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że wyszedł okropnie *-* Ale tak jak pisałam, już nie mogłam z tym opowiadaniem ..
      A Jorvica to będzie zupełnie co innego =^.^=

      Usuń
  5. Ale emocje .Uwielbiam twojego bloga zapraszam do mnie :http://leonfrancesca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń