7.5.14

One Shot - Miłość, Przyjaźń, Muzyka. Wszystko Co potrzebuję.

Na początek przepraszam
za przerwę, ale po prostu
nie chciało mi się, brak weny
itp. A to ta niespodzianka na
3000 wyświetleń. Chodź
już jest prawie 3500.

Wstęp ode mnie.

                                                Dedykuję tego One Shota Tobie.   
                                               Tak Tobie. Zwykłemu czytelnikowi.                                      
                                             Bo ty jesteś sobie taki czytelnik, który
                                              czyta zwykłego amatorskiego bloga
                                              których jest dokładnie takich samych
                                              setek, tysięcy a nawet miliony.
                                            Dla innych jesteś sobie zwykły czytelnik
                                             Ale nie dla mnie. Dla mnie jesteś jak
                                               tlen, bez Ciebie umrę. Jak redbull
                                            dodajesz mi skrzydeł. Można wymieniać
                                            bez końca. Po prostu dziękuje, że jesteś.
                                             Moje słowa być może nic nie znaczą.
                                              Ale wiedz, że bez Ciebie nie było 
                                                            by tego bloga.
Piękne miasto. Dwa słowa a chyba każdy wie o jakie miasto chodzi.Tak. Buenos Aires. Darmową część parku Guella przemierzała właśnie włoszka.
Włoszka? Ale skąd ona tam?
W Argentynie? To po prostu zwykła 16 latka która przyjechała na wakacje do babci.Ale czy na pewno taka zwykła? Francesca miała niezwykły talent.
Śpiew. Nie wiedziała o nim nic.. Bardzo kochała muzykę. Choć nigdy nie śpiewała, nie chodziła do szkoły muzycznej. Nawet nie tańczyła tak dla siebie. Dziewczyna nie miała prawie nic cennego.Nie miała przyjaciół, chłopaka, rodziny która ją wesprze.Ma 16 lat a już cierpiała na anoreksję i okaleczała się.Wyleczyła się. Chociaż czy można się wyleczyć do końca?
Przechodziła obok palem. Kochała te drzewa. Są piękne.
Dotyk kory zawsze przyprawiał ją o dreszczyki.
To trochę dziecinne. Ale nie dla niej.
Zawsze kochała przyjeżdżać do Argentyny.
Poznała swoją jedyną przyjaciółkę.
Przyjaźniły się odkąd Francesca skończyła 8 lat.
Ale gdy dziewczyny miały już po 13 lat Camilla wyprowadziła
się do Chile. Straciły ze sobą kontakt. I niestety ich przyjaźń nie przetrwała.Gdy powoli zaczęło się ściemniać Francesca postanowiła wrócić.Weszła do domu i przywitała się z babcią. Babcia poprosiła ją żeby na chwile przyszła do kuchni. Dziewczyna poszła na górę.
I odłożyła płaszcz po czym zeszła na dół. 
Weszła tam i zauważyła starszą panią. Babcia Francesci zapoznała ją.
- Miło mi panią poznać.
Uśmiechnęła się Francesca i uścisnęła dłoń starszej pani.
Potem wysunęła krzesło i usiadła.
- Jestem Francesca.
Kontynuowała.
- Wiem jak się nazywasz.
Starsza pani się uśmiechnęła.
Potem jeszcze z 5 minut gadali.
Gdy nagle usłyszały dzwonek.
- Francesco idź otwórz drzwi.
I mrugnęła jednym okiem do 2 starszej pani.
- Mhm..
Mruknęła Fran i poszła otworzyć drzwi.
Stał za nimi chłopak. Na oko w wieku Francesci.
Dość przystojny, ubrany w skórzany strój
motocyklisty. W prawej ręce trzymał kask.
Lewą ręką, ukradkiem wyjął kartkę i zaczął czytać.
-  Lei è Francesca? Ecco la mia nonna .. posso entrare
Co miało znaczyć " Ty jesteś Francesca?
Moja babcia tu jest. Mogę wejść? "
Jego wymowa była okropna miał powiedzieć
Lei è Francesca? Ecco la mia nonna .. posso entrare
A wymówił
Lie a Francesca? Eccco lla mija nonna soppo entrarera.
- Andare ( wejdź )
Postanowiłam sobie z niego pożartować i udawać,
że mówię tylko po Włosku.
- Dzień dobry.
Przywitał się.
- Witaj Leonie. Poznałeś Francesce?
- Tak. Tylko...
- Tak?
Wkroczyłam do akcji i zaczęłam mówić po języku
który jest bardziej zrozumiały dla niego..Tego
który nie mówi wymówić posso..
- Nie, nie mówię tylko po włosku.
Był zdziwiony.. Albo tylko udawał..
Usiadł sobie. A ja włączyłam czajnik.
- Idźcie do pokoju.
Powiedziała jego babcia.
A ja wstałam, zaparzyłam nam herbatę i
poszłam z kubkiem na górę.
Trochę dziwnie się czułam. Z chłopakiem
którego poznałam z 10 minut temu musi
wchodzić do mojego pokoju.
No ale ok. niech im już będzie.
Siadł sobie na kanapie a ja na fotelu.
Postanowiłam przerwać ciszę która
 trwała między nami.
- Długo jeździsz?
- W sensie?
- No na motorze..
- Nie ..
- Ahm..
Teraz on zaczął gadać.
- A ty.. Śpiewasz może??
Wybuchłam śmiechem. Nie mogłam.
Śmiałam się tak, że wylądowałam na podłodze.
- Co w tym śmiesznego?
Zapytał.
- Oj.. Tsaa jak ja bym miała śpiewać to by chyba
wszystkie ptaki na świecie by poumierały.   
Potem jeszcze chwile pogadali.
Nagle usłyszeli krzyki jak wołają
Leona. Poszedł. Francesce miło
było z kimś pogadać w swoim wieku.
Było już późno więc ubrała się w piżamę
i poszła spać. Miała miłe sny.

W Buenos Aires nastał ranek.
Francesca leniwie się przeciągnęła i wstała
na równe nogi.
Poszła wziąć prysznic i ubrała się.
Jej blond włosy lekko opadły na bluzkę.
Tak. Jej styl był bardzo rockow'y.
Dzisiaj postanowiła to zmienić.
Zeszła na dół i powiedziała krótkie
" Do widzenia".
Poszła do galerii.
I do swojego ulubionego sklepu.
H&M. Zauważyła w niej dziewczynę.
Ta twarz, oczy, włosy, styl.
- Camilla!
Wrzasnęła tylko.
Rudowłosa się na początku zdziwiła,
ale potem rozpoznała dziewczynę.
Dziewczyny przytuliły się.
Nie mogły w to uwierzyć.
Po tylu latach..
Nareszcie się spotkały.
Płakały .. ze szczęścia.
Gadały ze sobą.
Postanowiły cały dzień spędzić
razem. Camilla zapisała się na
zajęcia muzyczne wakacyjne w nijakim " Studio, On Beat".
Francesca powiedziała Cami, że zmienia styl.
Camilla oczywiście wpadła w szał, bo kochała modę.
Na początek kupili ciuchy. Dziewczęce. Oj bardzo
różowe, fioletowe, żółte. Jaskrawe. Aż wymiotować
się tęczom dało.
Potem Camilla namówiła Fran na fryzjera.
Dziewczyna niechętnie się zgodziła.
Obcięła tam włosy. I przemalowała je na brąz.
Wyglądała bosko. Jak nie ona.
Dziewczyny powymieniały się numerami.
Francesca wróciła już do domu.
Babcia była pewna podziwu Francesci.
Twierdziła, że wygląda uroczo.
A jej włosy sprawiają, że Fran
wygląda jak prawdziwa włoszka.
Chociaż i tak nią była...
Nagle usłyszeli pukanie.
Otworzyła Fran. Leon.
Wyglądał.. Ślicznie?
W ręce trzymał bukiet róż.
- Przepraszam.. Jest może Francesca?
Zapytał nie pewnie. Nie rozpoznał jej.
Fran się lekko uśmiechnęła.
- To ja wariacie.
I zarumieniła się.
Znali się dzień a zachowywali jakby znali się
tygodniami, miesiącami, latami.
- Wyglądasz.. Wow.
- Dziękuje ty też wyglądasz całkiem wow.
- Czy uczynisz mi ten zaszczyt i pójdziesz ze mną
na zajęcia dodatkowe z muzyki?
Dziewczyna trochę się zmieszała.
Lecz po chwili namysłu zgodziła się.
- No.. Dobrze.
Chłopak zapomniał o bukiecie.
I wręczył go już szatynce.
Dziewczyna podziękowała i uśmiechnęła
się. Róże włożyła do wazonu. I wyszła.
- Nie będziemy jechać motorem.. prawda?
- Oj będziemy.. Niestety..
Westchnęła.
Potem dojechali.
Dziewczyna cały czas była przytulona do Leona.
I nie chciała go puścić. Bała się jazdy na motorze
od dziecka.
- Już możesz mnie puścić.
Dziewczyna zarumieniona puściła chłopaka.
Weszli do " Studio on beat"
Zajęcia się zaczęły.
Tak jak w jakieś szkole.
Gadanie.
I bla bla bla.
Pod koniec trzeba było zaśpiewać.
Fran nie chciała ale Leon ją namówił i ją wepchnął na scenę.
Dziewczyna na początek nieźle fałszowała.
Ale potem zaczęła śpiewać.
Nie ziemsko.
Wręcz profesjonalnie.
Pablo, jeden z instruktorów powiedział
żeby przygotować piosenki.
Fran z Leonem.
Cami cieszyła się, że jej przyjaciółka też tam
była. Dziewczyny cały czas nie mogły się
sobą nacieszyć.
Potem Leon odwiózł Fran.
I na chwilę do niej wszedł.
Dziewczyna pociągnęła chłopaka za rękę
do swojego pokoju. Bo ten nie chciał
ale udało jej się. Gadali śmiali się.
Spadali z łóżka, które chyba połamali bo na nim skakali.
Nagle się ściemniło. Gwiazdy zaczęły spadać.
Ale chwile co? Dopiero zaczęły się wakacje i nie ma 12 sierpnia.
Dziwne.. Fran i Leon wyszli na balkon.
Pogadali tam chwilę. Popatrzyli na gwiazdy.
Leon zrobił coś czego oboje się nie spodziewali.
Pocałował Francescę. Fran odwzajemniła pocałunek.
Potem się do niego przytuliła.
Wszystko szło po jej myśli.
Miłość, przyjaźń, muzyka którą się
zaczęła się interesować stały się jej
potrzebą. Potrzebą którą miała
uzupełnioną w 100 %.

Zakończenie ode mnie.

                                                   Jakoś byle jaki mi wyszedł.
                                                  No ale jest. Bardzo się cieszę 
                                                 za 3000 wejść. Kochaam Cię
                                                 mój ty czytelniku :D
                                                Pamiętaj." Bądź swoją siłą
                                               przez 365 dni roku~ Demi Lovato "
                                               Tak! Wreszcie mam tą książkę :)
                                               Jest świetna. Chociaż jestem
                                               dopiero przy styczniu.
                                               To i tak wiele razy się poryczałam
                                                .. Nawet nie wiem czemu...
                                                "Love yourself today' cause,
                                               baby, you were born this way."
                                       " Pokochaj się dziś, mała, bo taka się urodziłaś."
                                                 - Lady Gaga, " Born This Way. " 
                                           - Wyczytane z książki Demi Lovato XD
                                                               - 2 listopada
                                                
                         

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz